Co dzieje się z ciałem w rozgrzanym samochodzie? Ratownik medyczny przeprowadził eksperyment
Jarosław Sowizdraniuk, ratownik medyczny, przeprowadził nietypowy eksperyment. Medyk zamknął się w rozgrzanym aucie i mierzył parametry swojego organizmu. Jak jego ciało zareagowało na tak wysoką temperaturę?
Corocznie w okresie letnim media donoszą o dzieciach i zwierzętach zostawianych bez opieki w rozgrzanych autach. Nieodpowiedzialni opiekunowie narażają je tym samym na poważne zagrożenie zdrowia, a nierzadko – śmierć z przegrzania.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Hipertermia z perspektywy pracy w ZRM-ie
Ratownik medyczny Jarosław Sowizdraniuk postanowił zwrócić uwagę społeczeństwa na ten problem. Przeprowadził eksperyment – zamknął się w upalny dzień w rozgrzanym aucie i rejestrował, jak na rosnącą temperaturę reaguje jego ciało.
– Przez dokładnie godzinę byłem zamknięty w nagrzewającym się aucie, oklejony czujnikami EKG, cukru, poziomu tlenu i ciśnienia krwi. Chciałem przez to uczulić rodziców i opiekunów przed zostawieniem swoich dzieci i zwierząt w aucie. Choćby tylko na czas zakupów. Każdego roku tylko w USA umiera z przegrzania 38 dzieci rocznie – przekazał ratownik medyczny.
Pojazd, w którym przebywał medyk został zaparkowany na parkingu we Wrocławiu, w miejscu bez dostępu do cienia. Temperatura na zewnątrz wynosiła 26 stopni, ale wewnątrz samochodu było to prawie 49 stopni.
– Temperatura ciała wzrastała dynamicznie, po niespełna pół godziny osiągając 38,5 stopnia, aż do 39 na koniec eksperymentu. Pot płynął wszelkimi możliwymi drogami. Systematycznie wzrastało tętno, podwyższał się poziom cukru we krwi. Organizm kompensował przegrzanie, ale ogromnym kosztem – zrelacjonował Jarosław Sowizdraniuk.
Medyk odczuwał również kołatanie serca, nudności i problemy ze skupieniem uwagi. Jak przekazał, jego telefon wyłączył się po 40 minutach z powodu zbyt wysokiej temperatury panującej w samochodzie. – Nawet gdyby dziecko chciało zadzwonić po pomoc, telefon w tych warunkach był nieaktywny. To musi być przerażające dla kogoś szukającego pomocy.
– Ku przestrodze rodziców i opiekunów postanowiłem na własnej skórze sprawdzić, co dzieje się z człowiekiem zamkniętym w rozgrzanym samochodzie. Nie spodziewałem się, że będzie to tak koszmarne doświadczenie – podkreśla Jarosław Sowizdraniuk.
Źródło: medonet.pl, Jarosław Sowizdraniuk (Instagram)