Ile chcą zarabiać ratownicy medyczni?
Ratownicy medyczni, podobnie jak inne zawody medyczne, mocno skrytykowali pierwszą propozycje Ministerstwa Zdrowia dotyczącą siatki płac. Ministerstwo przedstawiło więc kolejną koncepcję.
Najniższe wynagrodzenie w ochronie zdrowia to iloczyn współczynnika pracy dla danego zawodu medycznego i średniej krajowej ogłoszonej przez GUS za poprzedni rok. Aktualnie toczy się dyskusja, jak powinna wyglądać nowa siatka płac.
Najnowszą propozycję Ministerstwa Zdrowia skomentował przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych Piotr Dymon. Jego zdaniem z koncepcji tej wynika, że najwięcej zyskają ci, którzy mają najniższe współczynniki. Z kolei zawody z najwyższymi współczynnikami zyskają bardzo mało, co może budzić sprzeciw. Z punktu widzenia ratowników zaproponowane rozwiązania są krokiem do przodu. Ratownicy medyczni będą mieli nowe współczynniki – u osób ze średnim wykształceniem będzie to zmiana z 0,64 na 0,73, natomiast u osób po licencjacie współczynnik zmieni się z 0,73 na 0,81. Warto również zaznaczyć, że ratownicy nie maja swojego punktu w tabeli i są traktowani jako inny zawód. Zgodnie z zapowiedziami ministra Macieja Miłkowskiego, zostanie rozważone wprowadzenie ratownika jako osobnego punktu w tabeli. Docelowo ma się pojawić osobna rubryka oraz współczynnik 1,05. Jak podkreśla Piotr Dymon, nie jest to propozycja w 100 proc. satysfakcjonująca, ale jest krokiem w przód.
Wykształcenie ratowników medycznych
Ratownicy medyczni nie maja szans na zrobienie magistra na swoim kierunku – kończy się on na pierwszym stopniu. Jak mówi Piotr Dymon, w związku z tym pracodawcy kwalifikują ich jako pracowników ze średnim wykształceniem. Ratownicy mają nadzieje, że po wejściu ustawy o samorządzie, pewne kwestie zostaną uregulowane i wprowadzone w życie. Chodzi m.in. o wprowadzenie studiów II stopnia.
Ratownicy medyczni o kontroli NIK
Zdaniem Piotra Dymona kontrola NIK nie wniosła niczego nowego w stosunku do poprzedniej kontroli. Nie od dziś wiadomo, że personelu medycznego w systemie brakuje. Jak tam zaznaczono – liczba lekarzy systemu, czyli około tysiąca, biorąc pod uwagę zespoły ratownictwa medycznego, to jest za mała liczba, żeby pokryć braki – mówi w rozmowie z portalem cowzdrowiu.pl. Dziwi go jednak fakt, że w raporcie nie ma wzmianki o brakach ratowników medycznych, którzy nagłaśniają tę sprawę już od wielu lat. Zdaniem Dymona najlepszym rozwiązaniem byłoby wyłączenie zespołów ratownictwa medycznego ze struktur szpitalnych. Całe zarządzanie finansami jest zamazywane przez to, że pieniądze trafiają nie do jednostki, która jest stricte odpowiedzialna za działania ratownicze, tylko do szpitala. Te pieniądze lądują w jednym koszu i one się mogą trochę rozmywać – stwierdza przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.
Źródło: https://cowzdrowiu.pl/