„Jeździ Pan do koronawirusa?”

Ludzie coraz częściej dostrzegają ogromną rolę, jaką odgrywają ratownicy medyczni w walce z koronawirusem. Zdarza się jednak, że sąsiedzi podejrzliwie zadają pytanie: jeździ Pan do koronawirusa?

Rzecznik prasowy Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego Joanna Sieradzka zapewnia, że u żadnego pracownika tamtejszego pogotowia nie wykryto koronawirusa. Dwóch członków zespołu ratownictwa medycznego jest na kwarantannie – oczekują na wynik badania. Sąsiedzi ratowników obawiają się jednak kontaktu z nimi, więc niejednokrotnie z ich ust pada pytanie: jeździ Pan do koronawirusa?

Rzecznik Krakowskiego Pogotowia zapewnia, że sytuacje, kiedy pracownicy zmuszeni są do przebywania w czasowej izolacji, należą do rzadkości. Stosowane są maksymalne środki zabezpieczające a dyspozytorzy starają się przeprowadzać dogłębny wywiad.

Rzeczniczka zapewnia również, że krakowscy ratownicy rzadko doświadczają nieuprzejmości podczas wykonywania obowiązków. Zdarza się jednak, że po przyjeździe na miejsce wezwania, sąsiedzi pacjenta dopytują, czy to wirus. Podobnie sąsiedzi samych ratowników – starają się zachować większy dystans, pytają o stan zdrowia a niejednokrotnie z ich ust pada również pytanie: czy jeździ Pan do koronawirusa?

Ratownicy zauważają jednak, że spora część społeczeństwa zaczęła dostrzegać, jak ciężka jest ich praca i jak bardzo są potrzebni. Zdarzają się miłe gesty, ludzie chętnie mówią „dzień dobry” kiedy ekipa wchodzi do bloku. Zaskakującym a jednocześnie bardzo pozytywnym efektem pandemii jest spadek wyjazdów tzw. nieuzasadnionych. Pacjenci o wiele rzadziej wzywają ratowników do błahostek, które ewidentnie nie kwalifikują się jako powód wezwania karetki. Znacznie mniej wezwań dotyczy również interwencji związanych z imprezowaniem, piciem alkoholu czy bójkami.

Źródło: https://gazetakrakowska.pl/