Krośnianin zmarł, bo rodzinie odmówiono karetki
Pan Ireneusz dostał drgawek, wymiotował i nie mógł się poruszać. Bliscy mężczyzny wezwali pogotowie i usłyszeli, że „nie ma zagrożenia życia”. Po wielu godzinach krośnianin trafił na SOR, gdzie zmarł. Rodzina chce zgłosić sprawę do prokuratury.
W sobotę (8.02) koło południa, po raz pierwszy rodzina pana Ireneusza wezwała karetkę. Mężczyzna nie mógł się poruszać, od czterech dni wymiotował, jego ręce drżały, ale był z nim kontakt. Córka wezwała pogotowie, ale dyspozytorka stwierdziła, iż nie wyśle karetki, bo nie ma bezpośredniego stanu zagrożenia życia. Rodzina miała też usłyszeć, że powinna zabrać mężczyznę do szpitala lub za dwa dni zgłosić się do lekarza rodzinnego.
Do lekarza zamiast na SOR
Marcin Steliga- koordynator medyczny krośnieńskiego pogotowia potwierdził, że dyspozytorka stwierdziła brak zagrożenia życia i podała numer na świąteczną opiekę zdrowotną oraz poleciła, by tam zadzwoniono.
Steliga dodał również, że nie padły żadne słowa nawiązujące do zgłoszenia się do lekarza rodzinnego w tej i innej rozmowie telefonicznej. Natomiast całość rozmów z dyspozytorem jest niedostępna z uwagi na zakaz ujawniania dokumentacji.
Bliscy, zgodnie z tym co usłyszeli, skontaktowali się ze świąteczną opieką, gdzie stwierdzono, że do pana Ireneusza lekarz nie przyjedzie, gdyż jeżdżą tylko do obłożnie chorych. Tymczasem stan zdrowia mężczyzny uległ pogorszeniu.
Zięć chorego pojechał do szpitala, gdzie poprosił o wysłanie karetki. Mężczyzna czuł się coraz gorzej, nie było z nim kontaktu. Decyzja jednak była odmowna. W nocy z soboty na niedzielę krośnianin dostał drgawek. Jego żona zadzwoniła na pogotowie, które tym razem przyjechało dość szybko. Mężczyzna był reanimowany w domu, dwa razy w karetce i po dotarciu na oddział ratunkowy. Niestety, nie udało się go uratować.
Dyrektor szpitala Piotr Czerwiński, wyjaśnił, że „w przypadku objawów sugerujących bezpośrednie zagrożenie życia, pacjenci powinni kontaktować się z pogotowiem ratunkowym, bądź udać się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego”. Natomiast nocna i świąteczna opieka jest dla tych pacjentów, u których nie ma objawów bezpośredniego zagrożenia życia.
Tym samym szpital nie ma jednoznacznego stanowiska w tej sprawie, gdyż rodzina zmarłego nie zgłosiła placówce tego przypadku. Bliscy zamierzają jednak to zrobić, a także powiadomić prokuraturę i Narodowy Fundusz Zdrowia. Przyczynę śmierci pana Ireneusza poznają w marcu, gdy znane będą wyniki z sekcji zwłok.
Źródło: https://krosno24.pl/