Ratownicy odmówili wyjazdu do mężczyzny z podejrzeniem koronawirusa
Siedmioro pracowników pogotowia ratunkowego w Sosnowcu zostało ukaranych za to, że odmówili wyjazdu do mężczyzny z podejrzeniem koronawirusa. Powodem był brak sprzętu ochronnego.
Chodzi o sytuację z 16 marca, kiedy to dyspozytor odebrał zgłoszenie od mieszkańca Jaworzna, który miał 38 stopni gorączki, duszności i niedawno wrócił z Egiptu. Miał to być wyjazd zwykły, nie na sygnale, w drugim dniu obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego.
I już wtedy zabrakło jasnych procedur. Ratownicy owszem otrzymali ubrania ochronne, ale były to: kombinezony, które stosuje się w pracach magazynowych, budowlanych przy azbeście bez ochrony na buty i ręce oraz gogle, które od razu po dojściu do auta zaparowały. Medycy próbowali rozmawiać w tej sprawie i proponowali by inny zespół, lepiej zabezpieczony mógł wyjechać do mężczyzny. Bezskutecznie. Kilka innych zespołów sosnowieckiego pogotowia również odmówiło pomocy mężczyźnie. W końcu znalazł się jeden, który w wyżej wymienionym sprzęcie ochronnym, przyjął zgłoszenie.
Siedmioro pracowników zostało ukaranych w tej sprawie. Ci, którzy mają etaty, otrzymali nagany, a pracownicy kontraktowi dostali kary finansowe – po kilkaset złotych każdy. Jak tłumaczy dyrektor sosnowieckiego pogotowia, Marek Jeremicz to najłagodniejsze z kar, jakie pracownicy mogli otrzymać za swoje niewłaściwe zachowanie. Jednocześnie dodaje, że ubrania, które wydano ratownikom były dostosowane do wytycznych sanepidu i stosowane do wyjazdów przy innych chorobach zakaźnych. Gogle natomiast nie są konieczne do prowadzenia karetki. Przecież pacjent w ambulansie znajduje się cztery metry od ratownika i jest oddzielony od niego ścianką.
Medycy wspólnie komentują, że to, co się dzieje teraz, przerosło wyobrażenia wszystkich. A układający przepisy nie przewidzieli, że dojdzie do sytuacji takiej jak walka z koronawirsuem.
Źródło: www.sosnowiec.wyborcza.pl