Akcja ratunkowa na granicy z Białorusią
Ratownicy medycznie przez sześć godzin przeprowadzali akcję ratunkową. Grupa uchodźców otrzymała pomoc, a sami medycy zaznaczają, że nigdy czegoś takiego nie widzieli.
Członkowie grupy „Medycy na granicy” poinformowali o otrzymaniu wezwania do imigrantów, przebywających poza strefą objętą stanem wyjątkowym. Dwóch ratowników wraz z lekarką wyruszyli w wyznaczone miejsce, do którego jednak nie udało im się dostać karetką. Musieli przez 40 minut przedzierać się w głąb lasu po grząskim terenie.
Gdy dotarli na miejsce, znaleźli grupkę ośmiu mężczyzn, sześciu kobiet oraz szesnastu dzieci, najmłodsze z nich miało około roku i było karmione piersią. Jedna z kobiet była w drugim trymestrze ciąży, a jej stan wskazywał na ciężkie powikłania położnicze. Mężczyzna w podeszłym wieku był po częściowej amputacji nogi, która była spowodowana długą wędrówką przez las. Ratownicy zaopatrzyli kikut i przekazali poszkodowanemu leki przeciwbólowe.
Medycy podali również leki innym uchodźcom. Zostawili im także jedzenie i picie. Wszyscy byli w tragicznym stanie, ale kategorycznie odmówili przewiezienia do szpitala, gdyż obawiali się rozłąki od rodziny. Po zakończonej akcji imigranci okazali ogromną wdzięczność ratownikom, którzy pomagali im przez sześć godzin.
źródło: www.tvn24.pl