Bielski ratownik medyczny nie może doprosić się testu na koronawirusa
O sytuacji donosi portal beskidzka24. Ratownik medyczny ma wysoką gorączkę, ból głowy oraz mięśni. Obecnie przebywa na dobrowolnej kwarantannie, za którą nikt mu nie zapłaci.
W przypadku zwykłej grypy czy przeziębienia nie byłoby takiego zamieszania. Jeżeli bowiem okaże się, że ratownik jest zarażony koronawirusem, kolejne osoby z zespołu ratownictwa trafią na 14-dniową kwarantannę. Problem jedynie w tym, że testu nikt nie chce wykonać.
– Dzwoniłem dzisiaj w kilka miejsc – NFZ, sanepid, szpital zakaźny. Pytałem o możliwość wykonania testu, bo chcę wrócić do pracy. Usłyszałem, że testów nie ma- tłumaczy ratownik.
Sytuacja jest na tyle kuriozalna, że przecież z dnia na dzień, z powodu zarażenia lub podejrzenia zarażenia, brakuje personelu medycznego. Ratownicy czasem sami na siebie nakładają kwarantannę, gdy zachorują. Ratownik dodaje, że to „wyłączenie to brak pomocy dla ludzi z zawałem, udarem czy obrzękiem płuc”.
Odwołał on także do końca miesiąca wszystkie swoje dyżury i czeka na wykonanie testu lub ozdrowienie. Jak tłumaczy traci na tym prawie 2 tysiące złotych z dyżurów, które wykonuje w ramach kontraktu. I to nie jest dla niego największy problem. Problemem jest brak testów dla służby zdrowia.
Źródło: www.beskidzka24.pl