Dlaczego medycy nie mogą pomagać na granicy?
Na wniosek Lewicy i Koalicji Obywatelskiej odbyło się posiedzenie Komisji Zdrowia odnośnie funkcjonowania opieki zdrowotnej na granicy z Białorusią.
Na spotkaniu komisji opozycja wyraziła zaniepokojenie sytuacją na granicy. W dalszym ciągu niejasne jest, czemu grupa „Medycy na granicy” nie mogła działać w strefie objętej stanem wyjątkowym. Nieprzekonujące są słowa ministra zdrowia, który zaznacza, że ratownicy byli na miejscu i udzielali pomocy za każdym razem, gdy zostali wezwani. Szczególnie, że tych wezwań było mniej niż poza terenem objętym stanem wyjątkowym, gdzie działali „Medycy na granicy”.
Opozycja podkreśliła również, że Polacy zawsze są wysyłani do kryzysów humanitarnych czy naturalnych. Pomagają na drugim końcu świata, więc pojawia się pytanie, dlaczego nie mogą pomagać we własnym kraju? Szczególnie teraz, gdy warunki pogodowe są coraz trudniejsze i jeszcze więcej ludzi będzie potrzebowało pomocy.
Posłanka KO, Monika Rosa, zaznaczyła, że niedopuszczalnym jest, aby policja przeszukiwała punkt pomocy humanitarnej, co miało miejsce kilka dni temu. Funkcjonariusze zrobili nalot, zarekwirowali komputery i telefon, a to wszystko w miejscu, które ma zapewnić bezpieczeństwo i opiekę. Posłanka dodała, że teraz nie chodzi o obronę polskich granic, czy reżim Łukaszenki, a o umierających ludzi w lasach, którym należy się pomoc.
Wiceminister Kraska odpowiedział na słowa opozycji, podając szereg danych na temat sytuacji na granicy. Podkreślił, że SOR-y, dyspozytorzy medyczni i załogi zespołów ratownictwa medycznego udzielają pomocy każdemu poszkodowanemu. Należy jednak pamiętać, że w przypadku złamania obowiązującego prawa, dyspozytor ma obowiązek powiadomić odpowiednie służby. Dodatkowo, często karetka nie ma możliwości dostania się do potrzebujących z uwagi na trudne warunki. W takich przypadkach ratownicy mają działać z innymi służbami.
źródło: www.pulsmedycyny.pl