„Dzisiaj zawód ratownika medycznego jest marginalizowany”
Od jak dawna posiada Pan motoambulans?
Od marca 2020 roku.
Skąd pomysł na to, aby poruszać się po Warszawie motoambulansem i pomagać potrzebującym?
W marcu ubiegłego roku pandemia koronawirusa spowodowała, że brakowało karetek w całym kraju. Postanowiłem więc, że w wolnym czasie (wolnym od pracy w systemie ratownictwa medycznego) będę jeździć do ludzi, którzy doznali urazów itp. w miejscach publicznych i ratować ich.
Jakie są największe zalety motoambulansu w porównaniu do tradycyjnej karetki?
Szybkość dotarcia do potrzebujących. To zdecydowanie największa zaleta. Jestem w stanie dotrzeć do potrzebujących nawet w 4 minuty od zadysponowania w rejonie operacyjnym np. Praga Północ (Warszawa).
Jak pacjenci reagują na to, że przyjeżdża Pan do nich motoambulansem?
Często patrzą na mnie dziwnie, bo słyszą sygnały, ale wypatrują i spodziewają się samochodu na czterech kółkach. Potem kiedy okazuje się, że pomagam i jestem ratownikiem medycznym to staje im się to obojętne. Po prostu chcą być uratowani i tyle.