„Jestem naprawdę szczęśliwa, że mogę być w tym miejscu” – rozmowa z Karoliną Nowak
Karolina Nowak – ratowniczka, członkini Ochotniczej Straży Pożarnej, studentka studiów magisterskich na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne i wielka miłośniczka zwierząt.
Rozmawiamy o pierwszych krokach w zawodzie ratownika, ciężkiej, ale fascynującej pracy na przejściu granicznym z Ukrainą oraz o najtrudniejszych momentach na dyżurze.
Kim chciałaś zostać jako mała dziewczynka?
Od najmłodszych lat marzyłam o tym, by zostać piosenkarką, jak chyba każda dziewczynka, chociaż pojawiały się też myśli o pracy weterynarza. W miarę upływu czasu dziecięce marzenia odeszły w zapomnienie i przy wyborze szkoły średniej kierowałam się (jak mi się wtedy wydawało) głosem rozsądku, stąd też wybór padł na technikum ekonomiczne.
Skąd więc decyzja o wybraniu obecnej ścieżki zawodowej?
W ostatniej klasie technikum wiedziałam już, że siedzenie za biurkiem to zdecydowanie nie jest moja bajka. Widziałam się bardziej w miejscu, gdzie mogłabym dużo rozmawiać z ludźmi i pomagać im. W międzyczasie dołączyłam do Ochotniczej Straży Pożarnej, gdzie utwierdziłam się w przekonaniu, że moja droga zawodowa musi dawać mi możliwość pomagania ludziom, dlatego postanowiłam rozpocząć studia na kierunku ratownictwo medyczne.
Jak oceniasz lata swojej nauki? Czy przygotowywanie się do zawodu ratownika wiązało się z jakimiś trudnościami?
Nie będę ukrywać, że bywało ciężko, zwłaszcza, gdy w jednym tygodniu nakładało się kilka egzaminów. Z całą pewnością bardzo dobrze będę wspominać wykładowców będących ratownikami medycznymi, którzy stanęli na mojej drodze. Ich zaangażowanie w przekazywanie wiedzy studentom zawsze wzbudzało we mnie jeszcze większą chęć do nauki.
Największe trudności pojawiły się wraz z pandemią, kiedy możliwość odbywania praktyk stała się mocno ograniczona. Niestety nie mogłam odbyć praktyk w pogotowiu, a na nich najbardziej mi zależało.