„Kuleje cały system. Konieczna jest więc jego naprawa.”
Pacjenci często wylewają swoje żale pod Twoimi postami?
Oczywiście! Praktycznie nie ma dnia, żeby nie pojawił się tego typu komentarz. Fajne jest jednak to, że moi koledzy i koleżanki często odpowiadają na nie zanim zdążę sam coś odpisać. Robią to w sposób merytoryczny i kulturalny. Pozwala to na zwalczenie problemu w zalążku – pacjent otrzymuje odpowiedź i nie wywiązują się niepotrzebne dyskusje. Przesłanie tej strony jest takie, aby była ona informacyjna i merytoryczna i aby robiła więcej dobrego niż złego.
Współpracujesz z innymi blogerami, polecasz różne portale, działasz też z „Na Ratunkiem” – to wszystko jest Twoją potencjalną konkurencją. Jak to możliwe, że mimo wszystko tak dobrze to działa?
Ja tego nie odbieram jako konkurencję. Może dlatego, że czerpię wiedzę również z innych profili społecznościowych – lubię je obserwować, lubię czytać nowości. Fajne jest to, że każdy ma inny pomysł na prowadzenie tego typu konta, więc na każdym z nich znajduję coś nowego. Cenię sobie współpracę z innymi profilami i np. udostępniam ich posty. Najważniejsze jest to, abyśmy wszyscy mieli dostęp do aktualnej wiedzy i jednocześnie mogli budować dobry wizerunek ratownika medycznego.
Współpracę z czasopismem „Na Ratunek” bardzo sobie chwalę. Prenumeruję praktycznie od samego początku. Fajnie, ze mam możliwość współpracy z jednym z najlepszych czasopism w Polsce.
Na czym, Twoim zdaniem, polega fenomen „Na Ratunku”?
Myślę, że między innymi na tym, że możliwość podzielenia się wiedzą mają osoby pracujące na co dzień w systemie. Są to nie tylko specjaliści, ale również „zwykli” ratownicy medyczni pracujący w najdalszych zakątkach Polski, którzy potrafią pisać świetne artykuły. Otrzymujemy na tacy merytoryczne i dobrze przygotowane teksty. To jest siła.
Co Twoim zdaniem powinno się zmienić, aby najlepsi ratownicy nie odchodzili z zawodu?
Kuleje cały system. Konieczne jest więc „naprawienie” go. Zespoły Ratownictwa Medycznego powinny być dysponowane stricte do pacjentów w stanie zagrożenia życia. Aby utrzymać fachowca w Systemie, powinien on dostać najlepszy sprzęt do pracy, dzięki czemu nie będzie musiał się martwić, że coś za chwilę przestanie działać. Powinno również odpowiednio działać zaplecze socjalne. Istotne jest wsparcie dysponenta, co niestety trochę kuleje w Polsce. Znaczącym wyznacznikiem są również pieniądze. Pracownik Systemu musi się nieustannie kształcić, aktualizować swoja wiedzę, co niestety kosztuje. W zamian za to, że System posiada takiego specjalistę, powinien go odpowiednio wynagrodzić. To jest tak naprawdę inwestycja – pacjent otrzymuje najlepszą możliwą opiekę. Myślę, że odpowiednio zaopatrzone trzy wymienione przeze mnie aspekty naprawiłyby sytuację w Polskim Systemie Ratownictwa Medycznego: odpowiedni sprzęt, zaplecze socjalne oraz odpowiednie wynagrodzenie.