Na sygnale do każdego wezwania
Od dłuższego czasu ratownicy medyczni jeżdżą do każdego wezwania na sygnale. Jednym może to przeszkadzać, ale nic nie dzieje się bez przyczyny.
Pomimo, że na drogach obserwujemy zmniejszony ruch (obecny system pracy wygląda zupełnie inaczej niż przed ogłoszeniem pandemii COVID-19) to karetki i tak jeżdżą na sygnale. Powód? Względy bezpieczeństwa. Każde wezwanie traktuje się jako wezwanie do pacjenta potencjalnie zarażonego koronawirusem. Wymaga to od ratowników założenia specjalnego sprzętu ochronnego, który znacznie utrudnia widoczność kierowcy.
W dzisiejszych czasach każdy ambulans jest na wagę złota. Sygnał dźwiękowy wymusza na innych uczestnikach ruchu zachowanie ostrożności, by nie doprowadzić do zbędnej kolizji. Bowiem każda utrata karetki to utrudnienie dla danej placówki medycznej.
W związku z tym kierowcy karetek apelują, by ich przepuszczać nawet na pustej drodze. W normalnych warunkach muszą być oni bardzo czujni, a co dopiero w kombinezonach, w których widoczność jest ograniczona. Nawet lusterka są dla ratowników „abstrakcją”.
W tym wszystkim nie brakuje również opinii, że sygnał dźwiękowy ma nam przypominać, w jak ciężkim okresie obecnie funkcjonujemy.
Źródło: www.wrc.net.pl