Ratownik medyczny: Uczę się języka i emigruję
Jan Świtała, ratownik medyczny z wrocławskiego szpitala uważa, że żyjemy w państwie z kartonu. A nowe przepisy są oderwane od rzeczywistości.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wrocławski ratownik tłumaczy, że choć środków ochrony indywidualnej jest pod dostatkiem i nie trzeba ich „zabierać do domu i prać”, to jednak pojawia się zmęczenie personelu. Znużenie zakładaniem cztery-pięć razy dziennie kombinezonu.
Pacjentów stale przybywa i są dni, w których nie wiadomo w co ręce włożyć. Świtała uważa, że „żyjemy w państwie z kartonu, a decyzje rządzących „to był pokaz głupoty”. Ma tutaj na myśli m.in.organizację wyborów prezydenckich czy ogłaszanie stanu wyjątkowego bez stanu wyjątkowego.
Według niego epidemia spowodowała brak wiary w państwo. Dodatkowo medycy byli traktowani w sposób „fatalny”. Brak urlopu na żądanie i możliwość nakazu pracy w innym miejscu (decyzją wojewody i bez możliwości odwołania). Dodaje także, że „niewydolność pogotowia to porażka na całej linii”. Zdarzyło się, że zespół przyjechał do kobiety, która już nie żyła.
W związku z tym Świtała podjął decyzję o nauce języka i wyjeździe za granicę.
Źródło: www.rynekzdrowia.pl