SOR w Warszawie z brakami kadrowymi
Warszawscy ratownicy medyczni nie pojawili się w pracy, a ich miejsce zajęły pielęgniarki. Powodem jest wynagrodzenie, gdyż jak twierdzą medycy, zmniejszono je o 20 proc.
Oddział ratunkowy Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego przy ul. Lindleya musi sobie na razie radzić bez części ratowników, którzy nie zgodzili się podpisać aneksów do umów obowiązujących od lipca. Ratownicy podkreślają, że nie jest to forma strajku, gdyż ich umowy wygasły. Jeśli wynegocjują satysfakcjonujące stawki, wrócą do pracy zgodnie z lipcowym grafikiem.
Różnica w wynagrodzeniu wynika z zawieszenia dodatku ministerialnego, które wynosi 10 zł za godzinę i wypłacany był przez ostatnie 4 lata.
Ratownicy negocjują z władzami szpitala, docelowo chcą uzyskać 70 zł za godzinę pracy, do tej pory zaproponowano im 57 zł. Aktualnie część ratowników nie zgadza się na te warunki i to właśnie oni nie podpisali aneksów.
Dyrektor Anna Łukasik twierdzi, że nie utrudnia to pracy na SORze, a każdy pacjent otrzymał pomoc. Nie zmienia to jednak faktu, że „sytuacja jest w Uniwersyteckim Centrum Medycznym jest krytyczna”, jak twierdzi jedna z ratowniczek.
Źródło: rynekzdrowia.pl