Strajk pielęgniarek i położnych
Jest to strajk ostrzegawczy pielęgniarek i położnych z około 40 szpitali w całej Polsce przeciwko obecnym warunkom pracy i płac.
Podstawą do strajku jest ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Nie gwarantuje ona stabilnych zasad wzrostu płac. Protesty odbyły się m.in. w Warszawie, Katowicach, Rzeszowie czy Krakowie.
Jak zapewniają protestujące sytuacja covidowa się uspokoiła. Natomiast pracy w szpitalach wciąż jest bardzo dużo, przy jednocześnie zbyt małej liczbie pielęgniarek. Młode osoby nie decydują się na pracę w tym zawodzie z powodu niegodziwych zarobków. Zdaniem Krystyny Ptok, przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, sytuacja wygląda tak mimo licznych sygnałów od członków organizacji związkowej w sprawie pogorszenia warunków pracy oraz trwające od dłuższego czasu stresu, przemęczenia i wypalenia zawodowego.
Strajkujące przekonują, że wciąż mają siłę, żeby walczyć. Obecna sytuacja nie pozwala im na inne wyjście, większość z nich w ciągu roku nie wykorzystały urlopu, ponieważ nie miały takiej możliwości.
Wieloletni dyrektor Szpitala Klinicznego im. Barlickiego w Łodzi prof. Piotr Kuna potwierdza, że należy zwrócić uwagę na postulaty strajkujących. W jego ocenie jeżeli chcemy mieć pielęgniarki w polskim systemie zdrowia, niezbędne będą podwyżki. Dodatkowo podkreśla, że w Polsce spada liczba tych pracowników.
źródło: rmf24.pl