Absurdy pandemii: karetki nie wożą pacjentów do szpitali tymczasowych
O tym, czy pacjent ma jechać do szpitala tymczasowego decyduje nie ratownik medyczny, a SOR danej placówki. Chory nie trafia więc bezpośrednio do placówki tymczasowej.
Przy obecnej pandemii zdarza się, że ZRM zabiera pacjenta z COVID-19 i jeździ z nim po szpitalach szukając wolnego miejsca. Jeżeli trwa to godzinę lub dwie to jest dobrze.
Michał Fedorowicz ratownik medyczny zaznacza, że zdarzyło się, iż chorych przekazywano do szpitala po 6, 12, a nawet 16 godzinach. A byłoby znacznie prościej, gdyby ratownicy mogli ich wozić bezpośrednio do szpitali tymczasowych. Wiadomo, że w tych placówkach liczba miejsc jest także ograniczona. Ale jak stwierdza dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie, obecnie obowiązujące przepisy są znacznym utrudnieniem w transporcie i przekazaniu pacjenta przez ZRM:
– Bo najpierw lekarz ze szpitalnego oddziału ratunkowego konsultuje i uzgadnia przyjęcie chorego do szpitala tymczasowego z jego lekarzem dyżurnym. Oczywiście to wszystko pochłania czas i energię –dodaje Friediger.
Ratownicy maja wiedzę oraz doświadczenie
Fedorowicz uważa także, że Zespoły Ratownictwa Medycznego są już na tyle wykształcone i posiadają w swoim składzie tak wykwalifikowany personel, że nic nie stoi na przeszkodzie, by to ratownicy decydowali o przekazaniu pacjenta do szpitala tymczasowego. Jednak, żeby tak było potrzebna jest zmiana regulacji prawnych.
Przecież jako medycy z łatwością są w stanie określić czy stan pacjenta jest lekki, czy wymaga pilnej interwencji na oddziale intensywnej terapii.
Źródło: www.rynekzdrowia.pl