Niejasne przepisy ograniczają pracę medyków
Nakaz pracy w jednym miejscu dla lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych, pracujących przy zwalczaniu epidemii koronawirusa obowiązuje od 29 kwietnia. Przepisy jednak nie są do końca jasne. Nie wiadomo bowiem czy obejmują medyków z oddziałów zakaźnych, czy też wszystkich innych w szpitalu, którzy mają styczność z pacjentami z COVID-19.
Wraz z początkiem maja medycy powinni porzucić pracę w innych szpitalach, placówkach medycznych czy gabinetach prywatnych. Ministerstwo Zdrowia wydało w tej sprawie rozporządzenie, jednak nie ma w nim informacji, kto zrekompensuje im straty finansowe.
Ratownicy i reszta personelu nie do końca wiedzą, jak ustosunkować się do nowych przepisów. Na wiele pytań związanych z miejscem pracy służb medycznych nie umieją odpowiedzieć. Nakaz pracy dotyczy bowiem służb medycznych szpitali jednoimiennych w kraju. Natomiast nie wiadomo, czy nakaz pracy w jednym miejscu obejmuje pracowników medycznych, którzy pracują tylko na oddziałach zakaźnych, czy też wszystkich innych w szpitalu, którzy mają styczność z pacjentami zarażonymi koronawirusem.
W tej kwestii odpowiedzialność spoczywa na barkach dyrektorów szpitali. Zgodnie z rozporządzeniem to oni podejmują decyzję, kto z ich pracowników będzie objęty nakazem pracy wyłącznie w szpitalu. Z drugiej strony może lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie częstych testów w kierunku koronawirusa, a nie zabieranie medykom miejsc pracy?
Problem jest także w kwestii finansowej. Kto zrekompensuje straty pieniężne lekarzom, pielęgniarkom, czy ratownikom? Specustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, wskazuje, że lekarz, pielęgniarka może dostać 80 proc. utraconych zarobków, ale nie więcej niż 10 tys złotych.
Źródło: www.prawo.pl