Umiejętność pływania w społeczeństwie kuleje i jest marginalizowana przez kandydatów na ratowników wodnych
Czy ratownicy należący do stowarzyszenia prowadzą działania na otwartych wodach? Jeżeli tak to jakie i jaka była najciekawsza akcja, w której brali udział?
Nasi ratownicy biorą udział głównie w działaniach na wodach otwartych – pełnimy całoroczne, całodobowe dyżury ratownictwa wodnego na Jeziorze Orzysz i akwenach okolicznych (choć nasi ratownicy pracują również na basenach i kąpieliskach). Mijający sezon różnił się od poprzednich (pandemia), choć aktywność na polskich akwenach nie zmniejszyła się znacząco (więcej osób spędziło urlopy i czas wolny w kraju), a w czasie „luzowania” obostrzeń (maj, czerwiec) – wręcz zwiększyła. Sporo było sytuacji lekkomyślnych, np. wydobyliśmy z wody czterech młodych mężczyzn, którzy wypadli z łódki wędkarskiej przeznaczonej maksymalnie dla dwóch osób. Zdarzyła się też sytuacja wypadnięcia mężczyzn z łodzi motorowej o dużej mocy silnika – łódź krążyła wokół z kluczykiem w stacyjce wokół poszkodowanych znajdujących się w wodzie (szczęśliwie wypadek nie skończył się śmiercią). Niestety, ratownicy wodni nie mają obecnie narzędzi do egzekwowania zakazu spożywania alkoholu lub środków o podobnym działaniu. Dlatego staramy się jak najaktywniej współpracować z policją. W wykonywaniu ratownictwa na wodach otwartych chodzi głównie o profilaktykę i prewencję oraz reagowanie na wezwania innych użytkowników (zgłoszenia na telefon alarmowy lub bezpośrednio do dyżurujących ratowników). Nie jest możliwa jednoczesna obserwacja całego akwenu, a czas unoszenia się osoby tonącej na powierzchni jest krótki. W tym sezonie wyjątkowo nie odnotowaliśmy na naszych akwenach wypadku śmiertelnego. Do roku ubiegłego, co sezon byliśmy proszeni przez policję o pomoc w podwodnych poszukiwaniach osób zaginionych. Było to jedno z przesłanek utworzenia Interwencyjnej Grupy Ratowniczo-Poszukiwawczej, która dzięki dobremu wyszkoleniu, ciągłemu podnoszeniu umiejętności i posiadaniu nowoczesnego sprzętu jest w stanie działać szybciej i skuteczniej.
W związku z pandemią pojawiły się „Dobre praktyki w ratownictwie wodnym dotyczące przeciwdziałaniu szerzenia się zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2”. Na czym one polegają? Jak szkoła się do nich stosuje?
„Dobre praktyki…” to de facto propozycja przygotowana przez studentów i ratowników jednego z WOPR-ów działających na terenie województwa mazowieckiego w oparciu o własne przemyślenia i dostępne publikacje (głównie zagraniczne). Nie jest to zatem dokument urzędowy ani inny obligujący do konkretnego sposobu działania (taki ogólnokrajowy algorytm nie został uchwalony i opublikowany), a propozycja grupy ratowników – do ewentualnego wykorzystania przez inne podmioty ratownicze. Znajduje się tam szereg przydatnych informacji, np. wymienienie objawów COVID-19, aspekty związane z wywiadem epidemicznym i procedurami dezynfekcji, a przede wszystkim opracowanie jakiegokolwiek algorytmu postępowania z poszkodowanym, mimo sytuacji pandemii – ratować należy, ale z zachowaniem dodatkowych procedur bezpieczeństwa. Europejska Rada Resuscytacji zaleca obecnie przy wykonywaniu resuscytacji krążeniowo-oddechowej zaniechanie wykonywania wdechów (a nawet przykrycie twarzy poszkodowanego), ale w sytuacji osoby wyciągniętej z wody może być to kluczowe dla jej odratowania. W „Dobrych praktykach…” proponowane są procedury wentylacji i tlenoterapii z zastosowaniem dodatkowych zasad bezpieczeństwa, które warto wykorzystać.
Natomiast nie ze wszystkimi zaproponowanymi procedurami postępowania jeszcze w wodzie się zgadzamy. Nie rekomendujemy np. zastosowania maski pełnotwarzowej w zestawie ABC (ABC = maska, fajka nurkowa, płetwy), w związku z niemożliwością wyrównania ciśnienia w uchu środkowym. Oznacza to niemożliwość zanurkowania przez ratownika po poszkodowanego, który znalazł się pod powierzchnią wody. Biorąc pod uwagę, że czas unoszenia się osoby zagrożonej podtopieniem na powierzchni wody to kilkadziesiąt sekund do nieco ponad minuty, to znacznie obniża skuteczność akcji ratowniczej. Podobnie zakładanie w wodzie maseczki poszkodowanemu może generować dodatkowe niebezpieczeństwa ze strony poszkodowanego aktywnego (dodatkowe ryzyko zagrożenia podtopieniem zarówno poszkodowanego, jak i ratownika). W przypadku osoby nieprzytomnej z zalanymi drogami oddechowymi woda stanowi pewną barierę bezpieczeństwa. Natomiast sam fakt przygotowania i opublikowania dokumentu zawierającego propozycje postępowania podane w sposób jasny, uporządkowany, gotowy do wykorzystania lub częściowego zaadoptowania do własnych procedur przez inne podmioty jest godny uznania.
Prawdopodobnie czas pandemii na stałe zmieni procedury udzielania pierwszej pomocy – zarówno krajowe, jak i międzynarodowe wytyczne. Póki co organizacje ratownicze działają w oparciu o własne procedury, które muszą być aktualizowane ze względu na ogłaszane obostrzenia. Wydaje się, że zwiększone środki ochrony indywidualnej wejdą już na stałe do procedur udzielania pierwszej pomocy, także po odwołaniu stanu epidemii.