„Od was kiedyś będzie zależało czyjeś życie”
Studiuje Pani pielęgniarstwo, jaki był powód dla którego zdecydowała się Pani rozpocząć ten kierunek?
Tak naprawdę za moim wyborem kryje się trochę dłuższa historia. W końcu początkowo byłam przekonana, że pójdę na ratownictwo medyczne. Mimo ogromnych chęci, wielkiej pasji i marzeń o napisie “ratownik medyczny” na polarze czy koszulce, rozum zdecydował, że chyba jednak spróbuję się odnaleźć na pielęgniarstwie. Tak też doradzali mi starsi, bardziej doświadczeni w medycznej branży znajomi.
Dlaczego w takim razie zdecydowała się Pani studiować pielęgniarstwo a nie ratownictwo medyczne?
To pytanie zadawałam sobie sama bodajże przez cały pierwszy rok pielęgniarstwa. Mimo, że podjęłam ten wybór świadomie, gdzieś tam pozostawał w środku żal, że mogłam jednak wybrać inaczej. Dziś wiem, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłam wtedy podjąć. Pielęgniarstwo daje mi ogrom możliwości, po skończonym licencjacie mogę rozwijać się dalej, zrobić magisterkę, a nawet doktorat. Oprócz tego podoba mi się ilość miejsc pracy, dostępnych specjalizacji oraz to, że jeśli nie wyjdzie mi np. na internie, zawsze mogę spróbować swoich sił gdzie indziej, na kompletnie innym oddziale o zupełnie innej specyfice pracy. Poza tym, pielęgniarstwo nie skreśla ani nie wyklucza moich skrytych marzeń o robieniu dobrego ratownictwa medycznego. W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że pielęgniarki oraz pielęgniarze świetnie sobie radzą w ZRM, a nawet w LPR.
Z powodu pandemii koronawirusa część lub całość Pani zajęć odbywa się zdalnie. Jak ocenia Pani nauczanie zdalne na tym kierunku w porównaniu do zajęć odbywających się stacjonarnie?
Jeśli mam być szczera, bardzo polubiłam się z wykładami w formie zdalnej. Na mojej uczelni mamy taki komfort, że w razie potrzeby możemy je sobie odtwarzać na platformie do tego przeznaczonej, ponieważ zdecydowana większość wykładowców nagrywała swoje zajęcia. Mam jednak ogromny żal do tego, że spora część zajęć praktycznych została okrojona. Nie oszukujmy się, pielęgniarstwo to nie tylko wiedza teoretyczna, ale przede wszystkim umiejętności manualne. I owszem, w miarę możliwości odbywaliśmy zajęcia praktyczne w szpitalnych oddziałach, czy w centrum symulacji, ale jednak odnoszę wrażenie, że coś nam mocno umknęło i mogłoby to wyglądać zdecydowanie lepiej. To trudny czas, nie tylko dla nas, studentów, ale także dla władz uniwersytetów i szczerze wierzę, że i tak zrobili, co mogli, aby to wszystko miało jakiekolwiek ręce i nogi. Może przyszły rok akademicki będzie dla nas bardziej przystępny i zadowalający.
Jak udaje się Pani łączyć pracę ze studiami?
Wbrew pozorom, bardzo łatwo. Studiuję pielęgniarstwo na prywatnej uczelni, w trybie weekendowym. Moje zajęcia zazwyczaj odbywają się od piątku (w zasadzie od popołudnia) do niedzieli. Co prawda będę studiować 7 semestrów, a nie 6 jak moi wszyscy znajomi, którzy uczą się w trybie dziennym, stacjonarnym, ale dla mnie to żaden minus, zważywszy na to, jak wielką swobodę dają mi moje studia. Przynajmniej mam pewność, że pomimo spędzania na uczelni tylko trzech dni w tygodniu, przerobimy dokładnie cały materiał.