Dopalacze i eksperymenty to raczej domena młodych - Strona 2 z 4 - ratownicy24.pl
Reklama

Wyszukaj w serwisie

Dopalacze i eksperymenty to raczej domena młodych

Tworzyłeś sam, czy ktoś Ci pomagał?

Cały proces tworzenia tak naprawdę był po mojej stronie. Dwa rozdziały z książki wcześniej zostały opublikowane w czasopiśmie „Na Ratunek” jako artykuły, gdzie w jednym z nich kilka uwag podpowiedział Kuba Nelle. Z kolei w materiale o dopalaczach moja narzeczona Nikola pomagała mi w tworzeniu algorytmów postępowania.

Do całości pracy tak naprawdę nikt nie ingerował, aż do czasu podpisania umowy z wydawnictwem i niemałej liczby uwag recenzentów, za które dziękuję, bo teraz mam pewność, że merytorycznie książce nie można niczego zarzucić.

Pandemia, praca, studia, noworodek w domu, firma – jak w tym wszystkim znaleźć czas na pisanie książki? Poprawki, uwagi redaktora, recenzentów – przecież to ogrom pracy!

Nie było łatwo, w sumie dalej nie jest. Nie tylko mi… Są takie czasy, że wszystkim nam – ludziom, jest ciężko. Na szczęście wszystko mi się w miarę ładnie zazębiło – moja córka Zosia przyszła na świat kiedy kończyliśmy już ostatnie szlify projektu, w tym samym czasie zaczął się rok akademicki, firmę koordynuję razem z bratem i tatą, także nie jestem w tym wszystkim sam. Na szczęście jak wspomniałem, większość książki miałem już gotową kiedy wybuchła pandemia, cały rok naszej intensywnej pracy to były głównie poprawki merytoryczne, aktualizowanie pewnych źródeł i informacji itd., dlatego nawet pracując w 3 firmach łącznie po kilkaset godzin miesięcznie, jakoś się to udało zrobić na czas. Mimo że do tej pory nie poznałem na żywo Magdy, to współpraca nam szła tak naprawdę bez zgrzytów i głównie dzięki niej udało się to wszystko spiąć do kupy w ciągu tego szalonego okresu. Też włożyła w to dużo pracy.

Jak rodzina i znajomi zareagowali na Twoją publikację?

Moi najbliżsi przyjaciele i rodzina już w chwili zrodzenia się samego pomysłu o tym wiedzieli, trzymali za mnie kciuki i wierzyli chyba bardziej ode mnie, że mi się to uda. Długo materiał „kurzył się” w komputerze, ale jak w końcu coś ruszyło z miejsca, to z impetem. Kiedy już trzymałem fizycznie książkę w ręce i mogłem się nią pochwalić, czułem, że zarówno rodzina, jak i znajomi byli ze mnie dumni.

Co było najtrudniejsze w całym procesie tworzenia: pisanie, zbieranie materiału, uwagi recenzentów? Dlaczego?

Zdecydowanie uwagi recenzentów. Często moje źródła i informacje gryzły się z tymi podawanymi przez recenzenta. W związku z tym trzeba było wypracowywać jakieś rozwiązania, które nie wpłyną niekorzystnie na merytorykę i rzetelność książki. Samo pisanie szło lekko, ponieważ pisałem o tym, choć może to zabrzmi nieskromnie, o czym mam sporą wiedzę, głównie ze strony naukowej.

Reklama
Reklama
Reklama
ratownicy24-na-ratunek
Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.