Dopalacze i eksperymenty to raczej domena młodych - Strona 3 z 4 - ratownicy24.pl
Reklama

Wyszukaj w serwisie

Dopalacze i eksperymenty to raczej domena młodych

Czytając książkę można odnieść wrażenie, że masz spore doświadczenie w postępowaniu z pacjentami po zażyciu substancji psychoaktywnych. Jak jest w rzeczywistości? Czy podczas interwencji medycznych w których brałeś udział sporo było pacjentów po zażyciu?

Pacjentów po zażyciu spotyka się dość często, ale na szczęście niewielu z nich wymaga rzeczywiście naszej interwencji. Nie żyjemy w Stanach Zjednoczonych, gdzie problem z opiatowcami jest nie do opanowania, a każdy „szanujący się” ćpun potrafi zrobić metamfetaminę w pół godziny, korzystając z ogólnodostępnych produktów. Ja w swojej pracy miałem już sporo pacjentów po użyciu, natomiast tylko garstka z nich wymagała naprawdę krytycznych interwencji. Z reguły ogranicza się czynności do „spacyfikowania” pobudzonego i agresywnego pacjenta lekami, ale znacznie bardziej wymagające są próby samobójcze przy użyciu leków psychotropowych. W mojej karierze miałem chyba więcej interwencji przy zatruciu środkami w celach samobójczych, niż rekreacyjnych, bo tam często chodzi o naprawdę spore dawki.

Czy problem nadużycia substancji psychoaktywnych, uzależnień, zatruć dotyczy jakiejś konkretnej grupy wiekowej?

Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Nie prowadzę statystyk, a na problem nadużycia składa się wiele czynników, jak środowisko, kultura danego regionu, status społeczny itd. Ale w mojej opinii tak – najczęściej są to ludzie młodzi, eksperymentujący z nowymi środkami, głównie tymi, które są sprzedawane jako legalne, bojąc się konsekwencji prawnych. Osoby w średnim i starszym wieku z moich obserwacji, wolą alkohol. Nie mówię, że nie spotykam się z przypadkami osób w wieku 40-50 lat po kokainie czy amfetaminie, natomiast jest to relatywnie rzadko. Może to wynikać z tego, że osoby po 30-tce, mają z tymi środkami większe doświadczenie i potrafią lepiej zadbać o swoje bezpieczeństwo podczas ich zażywania. Przede wszystkim jednak wolą klasyczne narkotyki, które są znane i przewidywalne w działaniu a także wiedzą jak sobie radzić ze stanami nieprzyjemnymi towarzyszącymi, które towarzyszą im po zażyciu. Dopalacze i eksperymenty to raczej domena młodych.  

Przyglądałam się z boku Twojej pracy z red. M. Palion (koordynator projektu). Bardzo duży nacisk kładliście na praktyczność, zrozumiały język, ale też ciekawą formę. Często słyszałam, że ta książka ma typowe ratownicze „flow”. Twoim zdaniem Ratownicy zwracają na to uwagę, przy wyborze materiałów uzupełniających wiedzę?

Tak, praktyczność wiedzy w tej książce była priorytetem dla mnie. Od zawsze, nawet prowadząc szkolenia z pierwszej pomocy, staram się ludziom przekazać swoją wiedze i dzielić się nią w taki sposób, aby każdy z niej mógł jak najwięcej wyciągnąć. Akademickich podręczników z toksykologii jest ogrom, ale one są „sztywne” i zawierają suchą wiedzę, którą trzeba wykuć. Ja postanowiłem przełożyć na tekst to co sam wiem, umiem i jak postępuję, w taki sposób, jakbym o tym opowiadał kumplowi przy piwie. Zawartość książki miała być klarowna i zrozumiała, tak żeby nie trzeba było wracać do początku akapitu 5 razy, aby go w pełni zrozumieć. Jednocześnie jednak publikacja jest podparta zarówno rzetelnymi źródłami, jak i własnym doświadczeniem.

Czy ratownicy na to patrzą wybierając książkę? Nie wiem, nie pytałem moich kolegów o to, czym kierują się kupując książki, ale wiem, że wiele osób, które czytały wcześniej wspomniane artykuły publikowane w „Na Ratunku”, chwaliło właśnie przystępność tekstu, prosty język. I choć opiewa on w medyczne pojęcia, to jednak jest przejrzysty nawet dla laika.

Reklama
Reklama
Reklama
ratownicy24-na-ratunek
Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.