Commotio cordis
Mam pytanie odnośnie zjawiska commotio cordis. Jak je rozpoznać? Czy rzeczywiście wstrząśnienie serca częściej dotyczy sportowców?
Zdaniem eksperta
Redakcja
Zjawisko commotio cordis nazwane jest „cichym zabójcą”. Szczególnie często występuje u sportowców, a co gorsza – także u najmłodszych z nich. Mimo że jest stosunkowo rzadkim zjawiskiem, nie można bagatelizować możliwości jego wystąpienia i należy dołożyć wszelkich starań, by mu zapobiegać. Obszerny artykuł w tym temacie ukazał się na łamach naszego czasopisma. Jego autorem jest Jakub Biłas. Szczegółowo opisuje on zjawisko commotio cordis jak i mechanizmy komórkowe oraz rokowania pacjentów.
Według Biłasa commotio cordis często wygląda z pozoru niegroźnie – uderzenie nie uszkadza żeber, mostka, serca czy dużych naczyń krwionośnych (przy braku schorzeń tych narządów). Wstrząśnienie serca (bo to właśnie oznacza ten łaciński termin) często bywa mylone ze stłuczeniem serca. Są to jednak dwa różne schorzenia, mimo że posiadają wiele cech wspólnych. Różnica leży bowiem w braku uszkodzenia struktur serca, i to właśnie odróżnia stłuczenie serca od commotio cordis. Jest to niezwykle rzadki powód problemów kardiologicznych, na który szczególnie narażeni wydają się być sportowcy.
Na wystąpienie wstrząśnienia serca podatni są szczególnie dzieci i młodzież, ponieważ mają nieco bardziej elastyczne ściany klatki piersiowej niż ich starsi koledzy. Łatwiej więc może dojść u nich do tępego, niepenetrującego urazu, który zaburzy pracę serca. Commotio cordis to zjawisko niezwykle rzadko, gdyż uderzenie musi nastąpić w konkretne, bardzo precyzyjne miejsce na klatce piersiowej. Dlatego też sportowcy wielokrotnie, mimo uderzeń w klatkę piersiową, mogą kontynuować rywalizację sportową bez jakichkolwiek kłopotów zdrowotnych. Cios w klatkę piersiową najczęściej nie powala sportowca na ziemię, gdyż z reguły trafia w bezpieczne miejsce lub czas w cyklu pracy serca.
Badania wykazują, że aby wywołać commotio cordis u osoby zdrowej, energia uderzenia powinna przekroczyć próg co najmniej 50 J u osoby dorosłej. Inaczej sprawa się ma w przypadku osób ze schorzeniami kardiologicznymi i dzieci – u nich potrzebny próg energii może być znacznie niższy. Warto wspomnieć dla porównania, że statystyczne uderzenie krążkiem hokejowym wynosi nawet ok. 130 J. Commotio cordis ma również swoje górne granice związane z energią uderzenia. Jeśli uderzenie będzie zbyt wysokoenergetyczne, struktura serca ulegnie uszkodzeniu.
Jeżeli chodzi o rokowania takich osób, to śmiertelność w przypadku wstrząśnienia serca jest wysoka. Według danych National Commotio Cordis Registry (jest to nic innego jak rejestr przypadków wystąpienia tego zjawiska w USA): RKO była skuteczna zaledwie w 15% przypadków. Podjęcie RKO oraz defibrylacja w ciągu 3 pierwszych minut podwyższały przeżywalność do 25%, a opóźnienie jej powyżej 3 minut – obniżała do 3%. Commotio cordis jest jedną z najczęstszych (zaraz po kardiomiopatii przerostowej i wrodzonych schorzeniach tętnic wieńcowych) przyczyn nagłej śmierci sercowej spotykanej u sportowców.
Warto również wspomnieć, iż wstrząśnienie mięśnia sercowego to również gorący temat dla sądownictwa. Wiele przypadków, w których wywołano commotio cordis, było tematem dochodzeń sądowych. Nierzadko osobom, które przyczyniły się do wystąpienia tego zjawiska u osób trzecich, stawiane są zarzuty zabójstwa lub nieumyślnego pozbawienia życia.
Cały artykuł do przeczytania tutaj: https://ratownicy24.pl/commotio-cordis-czyli-jak-niewinne-uderzenie-moze-zabic/