W dżungli trzeba umieć zrobić coś z niczego
Dr n. o zdr. Dominik Chmiel jest adiunktem Wyższej Szkoły Rehabilitacji w Warszawie, gdzie pracuje z przyszłymi ratownikami medycznymi, ucząc ich medycyny ratunkowej oraz międzynarodowych aspektów zdrowia publicznego. Współpracuje z Wyższą Szkołą Gospodarki w Bydgoszczy na wydziale pielęgniarstwa oraz Uniwersytetem Kazimierza Wielkiego, gdzie w ramach działalności Instytutu Ratownictwa Głuszy porusza istotne kwestie edukacji obywatelskiej ratownictwa głuszy. Zajmuje się również hiperbarią tlenową w praktyce. Prowadzi także projekty naukowo badawcze w tym obszarze. Z czasopismem „Na ratunek” współpracuje od wielu lat. Jest również członkiem Rady Naukowej pisma i jego stałym autorem. Prywatnie to szczęśliwy mąż i ojciec, miłośnik dalekich podróży i pieszych wędrówek po lesie.
Zanim pojechał Pan do Monasao, brał Pan udział w misji na Słowacji, która dotyczyła walki z koronawirusem. Na czym polegała tam Pana praca?
Na Słowacji razem z grupą 200 ratowników medycznych i KPP z całej Polski robiliśmy wymazy na COVID-19. Misja odbywała się kilka miesięcy temu, przy okazji ogólnonarodowej akcji braci Słowaków. Ja miałem przyjemność współpracować z ratownikami medycznymi oraz ratownikami Nadgoplańskiego WOPR z Kruszwicy. Akcja trwała jeden weekend, ale było bardzo intensywnie. Pracowaliśmy w wybranych punktach. Ja trafiłem do szkoły w Niżne Rozbachy, gdzie współpracowałem z zespołem, z którym mam kontakt do dziś. Zwiedziłem także miejscowy szpital i pogotowie, gdzie także udało mi się nawiązać liczne kontakty.
Była to także niesamowita okazja, żeby zdobyć dodatkowe doświadczenie w walce z pandemią i zobaczyć jak radzą sobie z nią nasi sąsiedzi. Jak się okazało, Słowacy są niesamowici, mają wiele innowacyjnych i ciekawych rozwiązań w obliczu tak poważnego problemu. Potrafią się przede wszystkim zorganizować, nie wstydzą się prosić o pomoc. Choć muszę przyznać, że radzą sobie całkiem nieźle i co najważniejsze – są skuteczni.